Plan
był taki – rano ruszamy z Olsztyna, wieczorem, tj. po jakichś 30
km, jesteśmy w Bobolicach. Coś nie poszło. Endomondo mówi, że
zrobiliśmy 35 km. Z hukiem dotarliśmy do Trzebniowa, rzut beretem
od Ostrężnika. Ano tak jakoś.
![]() |
Szlakiem Orlich Gniazd. Dzień 2.: Olsztyn k. Częstochowy - Ostrężnik |
Zaczęło
się przyjemnie. Na szlak czerwony weszliśmy w centrum miasteczka.
Bez straty czasu na poszukiwania właściwej ścieżki. Zabudowania
zginęły gdzieś za plecami. Dokoła się zazieleniło, a przed nami
wyrósł tzw. mały Giewont, czyli wzgórze Biakło.
Nie
myślcie sobie, ten zdobyliśmy. Choć jak na każdy – nawet
podrabiany - Giewont przystało, wśród tłumów. Trafiliśmy akurat
na mszę. Nie chcąc przeszkadzać, po chwili napawania się widokiem
(na zamek, ach!) ruszyliśmy w dół.
Biakło, czyli tzw. mały Giewont |
Do
Złotego Potoku idzie się długo. Czasami wśród lasów, często -
wśród łąk i wiosek. Mało atrakcyjnie. I samotnie. Ale skoro tędy
droga do Raczyńskich, chodźmy!
W
Zrębicach warto przysiąść na chwilę przy kaplicy św. Idziego.
Widać ją już z daleka, zaleta tej, no - ...monotonii pól.
Kaplica św. Idziego w Zrębicach |
Do
pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku dotarliśmy w samą porę.
Miało się na deszcz. Nie, żebyśmy zamierzali się w nim schronić.
Pałac jest w złym stanie technicznym. Nie nadaje się do
zwiedzania.
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku |
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku |
Na szczęście tuż obok jest Dworek Zygmunta
Krasińskiego, w którym działa muzeum regionalne. W jego zbiorach
znajdują się pierwsze wydania niektórych utworów wieszcza,
portrety rodzinne oraz pianino, w wybór którego zaangażowany był
sam Fryderyk Chopin, a które przeznaczone było dla Delfiny
Potockiej.
Dworek Krasińskiego w Złotym Potoku |
Dworek Krasińskiego w Złotym Potoku |
W
odróżnieniu od minionych kilometrów, kolejne były jednym z
piękniejszych odcinków szlaku. Wreszcie piękne leśne ścieżki
upstrzone skałkami. Wśród nich – Grota Niedźwiedzia.
Grota Niedźwiedzia |
Grota Niedźwiedzia |
Ruiny
gotyckiego zamku Ostrężnik z XIV wieku miał być gdzieś tuż tuż.
Szliśmy dość długo, tak nam się przynajmniej wydawało. W końcu
zwątpiliśmy, czy aby czasem już go nie minęliśmy. Cofnęliśmy
się do ostatnio widzianych drogowskazów. Nic w pobliżu nie
wzbudziło naszych podejrzeń... Powtórzyliśmy więc trasę i
ruszyliśmy dalej naprzód. Jest drogowskaz! Kilkadziesiąt metrów
do ruin. Którędy? Hm. Po pomoc wstąpiliśmy do baru po drugiej
strony ulicy:
- Ruiny? A... na wprost, za tymi krzakami. Chwilę pod górkę.
Rzeczywiście.
Znaleźliśmy ścieżkę. Po „chwili pod górkę” zobaczyliśmy
kolejne skałki. Nie wiem, chcę wierzyć, że to wina zmęczenia.
Czytamy tablicę, coś o wapieniach i jaskiniach, nic to - szukamy
ruin. Obchodzimy wzgórze dookoła, wdrapujemy się na najwyższy
wierzchołek. Nic.
- ???
Wujek
Google. Musimy przypomnieć sobie, jak dokładnie wyglądają te
ruiny. Chwilę. E... wyglądają jak skałki, które obchodzimy chyba
już trzeci raz. Faktycznie! Widzimy coś. Jakby mur.
Ostrężnik |
Ostrężnik |
Powtarza
się dwie hipotezy. Według pierwszej zamek miał być nigdy
nieukończony i szybko popaść w ruinę. Kłóci się to trochę z
założeniami, które poczyniono w trakcie jego budowy, np. grubymi
na ponad 2 metry murami.
Dlatego też za prawdopodobne uznaje się,
że zamek bardzo wcześnie zniszczono, jeszcze przed końcem XIV
wieku. Taka kara mogła spotkać jego właściciela, Władysława
Opolczyka za rozbójnictwo (szczegóły
tutaj).
Dość
już tej bezradności. Poszukajmy noclegu. Mapa mówi, że niedaleko
nam do Trzebniowa. Nadrukowali tam parę domków. Bez obaw. Mogę
powłóczyć nogami jeszcze te kilka kilometrów. Zwłaszcza nową
wąską asfaltówką, wśród zieleni.
Pierwsza
napotkana agroturystyka i schronienie na najbliższą noc. Ach...,
cudownie jest się położyć.
Ładna trasa...
OdpowiedzUsuńZ tym Ostrężnikiem to pewnie podobnie jak z Trzewlinem opodal Wojnicza. Pewnie w naturalnie powstały krąg skał wapiennych wmurowano łomy wapienne i to po latach się zlało prawie nie do odróżnienia, natomiast reszta była drewniana i z czasem znikła bez śladu.
Rzeczywiście, wyglądają podobnie (oceniając po zdjęciach, nie widzieliśmy go na żywo). W przypadku Trzewlina zarys murów wydaje się jednak wyraźniejszy, przez co może bliżej mu - mam wrażenie - do zamku Sokolec. Mieliśmy naprawdę trudne zadanie z tymi poszukiwaniami!
Usuń