sobota, 2 lipca 2016

Weekend w Trójmieście - DZIEŃ 1. Spacer w deszczu

Wały Jagiellońskie - Gdańsk
Kilka lat temu, jeszcze na studiach, trafiłam na bardzo ciekawy album. W jednej z księgarń na dworcu. Może to był przewodnik. Nie jestem pewna. Moją uwagę przykuły wyłącznie fotografie. Piękne. Ogromne! Wizerunki Gdańska. Nie wymieniłam swojego biletu, pojechałam do domu. Trójmiasto poczekało.

Tym razem w drogę ruszyliśmy Polskim Busem. O północy wyjechaliśmy z Poznania, by ciemnym świtem (początek marca...) dotrzeć do Gdańska. Plan weekendu spontanicznie tworzył nam się w głowach. Chcieliśmy odwiedzić też Gdynię i Sopot. Przy odrobinie wolnego czasu – zajrzeć na Westerplatte. Głównym celem wyjazdu były mecze Polaków w Pucharze Davisa. Mieliśmy bilety na piątek i sobotę. Do Poznania wracaliśmy dopiero w poniedziałek.

Budynek Dworca Głównego w Gdańsku
Żaden gdański gospodarz nie zgodziłby się przyjąć nas o 5 rano. Pytaliśmy jednego. Wystarczy. No cóż - spacer o wschodzie słońca? Romantycznie? Tylko w filmach. My musieliśmy cali zziębnąć, przemoknąć i solidnie zgłodnieć. Przed siódmą daliśmy sobie spokój z romantyzmem i schowaliśmy się w Mc’Donaldzie.


Okolice Targu Węglowego w Gdańsku
Przed meldunkiem w kwaterze zdążyliśmy zobaczyć najważniejsze atrakcje miasta. Spod dworca ruszyliśmy w stronę Bramy Wyżynnej i znajdującej się tuż obok niej - Złotej Bramy. Pomaszerowaliśmy ulicą Długą, mijając Dom Uphagena, na Długi Targ. Rzut oka na Ratusz Głównego Miasta, Fontannę Neptuna i Dwór Artusa.


Ulica Długa w Gdańsku

Długi Targ w Gdańsku
Po krótkiej chwili wielką trójcę mieliśmy już za plecami – zmierzaliśmy na Zielony Most. Tuż przed nim skręciliśmy w lewo, by przespacerować się nad Starą Motławą Długim Pobrzeżem. O świcie nie było tu zbyt wielu przechodniów. Tylko my, Czarna Perła ...i deszcz. Z każdym krokiem nieuchronnie zbliżaliśmy się do Żurawia.


Zielony Most w Gdańsku

Długie Pobrzeże w Gdańsku

Ulica Mariacka w Gdańsku
Później jakoś tak od uliczki do uliczki – trafiliśmy przed budynek zabytkowej Hali Targowej. Nie mieliśmy jeszcze wtedy pojęcia, co kryje się za jej (pod jej?) murami. Ale o tym później. Póki co – marsz w kierunku Góry Gradowej. To w jej okolicach zarezerwowaliśmy noclegi.

Po krótkiej drzemce pojechaliśmy SKM-ką do Ergo Areny. Wyszliśmy z niej po zmroku. W drodze do kwatery nie mogliśmy nie wstąpić na Górę Gradową. Rozciąga się z niej niesamowity widok. Przede wszystkim – na Główne Miasto, Stare Miasto i stocznię.

Kościół Bożego Ciała w Gdańsku

Centrum Hewelianum

Widok z Góry Gradowej na Stocznię Gdańską





Bazylika Mariacka w Gdańsku (widok z Góry Gradowej)

Plan na jutro? Pół dnia na hali. Z tenisem. Drugie pół – w Sopocie. Molo. I takie tam.

8 komentarzy:

  1. Piąta rano to faktycznie dość nietypowa pora na zakwaterowanie. Gdańsk, jak i całe Trójmiasto uwielbiamy, czekamy więc na dalszą część relacji, co jeszcze udało Wam się zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nietypowa... ale w Zakopanem się udało! To był bardzo ciekawy weekend, opowieść o nim zajmie z pewnością jeszcze kilka postów - zapraszamy!

      Usuń
  2. masz wielki talent do pisania =D i przede wszystkim pamięć !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamięć "fotograficzną" - gdyby nie zdjęcia, ta opowieść wyglądałaby pewnie zupełnie inaczej.

      Usuń
  3. Lubię taki styl podróżowania. Sami tak jeździmy - busem (bywa że i Polskim Busem - a potem od samego ranka... czasem w środku nocy, jak we Lwowie, czy Pradze, czy Wiedniu... chyba zazwyczaj właśnie tak... bo tak są komponowane rozkłady jazdy. \
    Więc, potem od samego ranka zwiedzamy - mamy prawie puste ulice, mamy czas, mamy jakieś żarło w plecakach, ale faktycznie poranna kawa to do McDonalds, bo niczego lepszego tak wcześnie nie otwierają.
    pozdrawiam.

    Ps. rozwiązaniem są schroniska, tam przyjmują całą dobę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że tak! Ma to przecież swoje plusy. Takiego Gdańska nie widzieliśmy już żadnego z kolejnych dni pobytu.

      Dziękuję za podpowiedź!

      Usuń
  4. Marzę o wycieczce do Trójmiasta, szczególnie do Sopotu, bo nigdy tam jeszcze nie byłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze wszystkich miejsc, które udało nam się zobaczyć podczas marcowego wypadu, Sopot zrobił na nas najmniejsze wrażenie... Nie zmienia to jednak faktu, że warto i tam zajrzeć :)

      Spełnienia marzeń, Alicjo!

      Usuń