poniedziałek, 18 lipca 2016

Weekend w Trójmieście - DZIEŃ 4. Bazylika Mariacka i kościół św. Katarzyny

Przypomnę szybko, że w poprzednim poście zostawiliście nas na ławeczce na Długim Pobrzeżu. Mieliśmy chwilę odpocząć. Nabrać sił przed dalszą wędrówką. Słowa dotrzymaliśmy. I tyle, co wstaliśmy, zrobiliśmy kilkadziesiąt kroków – i masz! Kolejne urokliwe miejsce! Ulica Mariacka. Mówi się, że to „ulica malarzy, zakochanych, bursztynników – ulica wszystkich, którzy kochają piękno”.

Ulica Mariacka w Gdańsku
Choć uliczka nie jest zbyt długa, pokonanie jej może zająć naprawdę dużo czasu... Urzeka każde przedproże, każdy zdobiony rzygacz (odprowadzający wodę z rynien), niemal każdy element elewacji. Kolejne kamieniczki wspaniale się ze sobą komponują. I bynajmniej nie przytłacza ich bliskie sąsiedztwo Bazyliki Mariackiej.

Ta jeszcze do niedawna była największym polskim kościołem. W 2004 roku tytuł odebrała jej Bazylika w Licheniu. Mimo to Bazylika Mariacka nadal pozostaje największą ceglaną budowlą w Europie. Trudno w to uwierzyć, patrząc na nią z bliska. Świątynia doskonale wpisuje się w otaczającą ją przestrzeń – ciasne uliczki i smukłe kamienice. Wyłania się zza nich... nieśpiesznie. I nienachalnie. Jej ogrom widać dopiero w panoramie miasta. I czuć w jej wnętrzu.

Wnętrze Bazyliki Mariackiej
Wnętrze Bazyliki Mariackiej
Wnętrze Bazyliki Mariackiej
Budowę świątyni rozpoczęto w 1343 roku. Trwała 159 lat. Czyli długo. Wzniesiono ją na dębowych palach wbitych w podmokły teren. Czyli ambitnie. Wiąże się  z nią jeszcze jedno ekstremum:
„Posadzkę kościoła tworzą płyty, pod którymi spoczywają zasłużeni dla Gdańska mieszczanie. W świątyni było ponad 500 takich płyt, a zważywszy na fakt, że pod każdą złożone zostały ciała kilku osób, bazylikę można uznać za wielkie cmentarzysko.”
(Dwa dni wolności, czyli weekend w Gdańsku, broszura promocyjna Miasta Gdańska)

Zegar astronomiczny - Bazylika Mariacka w Gdańsku
Zegar astronomiczny - Bazylika Mariacka w Gdańsku
Kaplica Jezusa Miłosiernego i Pomnik Smoleński
Ołtarz Koronacji Najświętszej Marii Panny
Tył ołtarza w Bazylice Mariackiej w Gdańsku
Dorzućmy do tego 14-metrowy zegar astronomiczny z 1510-1517 roku i 80-metrową wieżę. Warto zajść. Przy okazji też zobaczyć Kaplicę Królewską, częściowo ufundowaną przez Jana III Sobieskiego i Fontannę Czterech Kwartałów. W marcu suchą.

Po prawej - Kaplica Królewska
(Sucha) Fontanna Czterech Kwartałów
Fontanna Czterech Kwartałów (w tle Kaplica Królewska)

Po drodze do Hali Targowej obejrzeliśmy jeszcze dwa kościoły – św. Jana i św. Mikołaja. Najciekawszy, św. Katarzyny, wciąż był przed nami. Ale za nim o nim, kilka słów o Hali Targowej.


Kościół św. Jana w Gdańsku
Weszliśmy do niej z powodów czysto konsumpcyjnych. I trochę z ciekawości. Na chwilę, tylko się rozejrzę. Nie czytaliśmy i nie słyszeliśmy o niej wcześniej ani słowa. Choć nie wiem, czy cokolwiek może przygotować na taki widok. Trochę podobny do tego z Rzymu, gdzie w centrum współczesnego miasta, za szybą, gdzieś w dole, widać ruiny jego starożytnych fundamentów. Tutaj, w wymiarze lokalnym, tuż pod stoiskiem ze świeżym mięsem, zabezpieczono bezcenne relikty przeszłości. Dość... dziwnie.

Hala Targowa w Gdańsku
Wnętrze Hali Targowej
Bardzo podobnie czuliśmy się w Wielkim Młynie, największym zakładzie przemysłowym średniowiecznej Europy. Dziś pełni on funkcję pasażu handlowego. Z wystawką a'la muzealną.

Budynek po lewej to Wielki Młyn

Wnętrze Wielkiego Młynu
Z tym większą ulgą przekroczyliśmy próg kościoła św. Katarzyny. Wreszcie coś na poważnie. To tutaj został pochowany zasłużony gdańszczanin Jan Heweliusz. Miejsce pochówku zdobi płyta nagrobna z 1659 roku. Kościół zyskał jednak sławę dzięki zupełnie innym, dramatycznym wydarzeniom. Wielokrotnie był nękany pożarami. O ostatnim – tym z 2006 roku – donosiły wszystkie media. Za każdym razem kościół podnoszono ze zgliszcz. Gołe, odrapane z tynku ściany i drewniane wyposażenie tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca.

Wieża kościoła św. Katarzyny
Wnętrze kościoła św. Katarzyny
Zdjęcia pożaru kościoła św. Katarzyny z 2006 roku
Mieliśmy ogromne szczęście, że trafiliśmy na wystawę prac Szczepana Szotyńskiego: „Między zadumą a modlitwą”, która doskonale komponowała się z atmosferę kościoła św. Katarzyny. Do dziś pamiętam emocje, które towarzyszyły mi podczas oglądania jego grafik. Miejsce do ich wzbudzania – idealne. Mimowolnie wycięte z czasoprzestrzeni. Tak, „czaso-” też.


Autor grafiki: Szczepan Szotyński
O miejscu kościoła św. Katarzyny w naszej historii można przeczytać między innymi  na stronie Klasztoru OO.Karmelitów w Gdańsku:
„Pierwszy obiekt sakralny w miejscu dzisiejszego kościoła św. Katarzyny mógł powstać, jak przypuszcza znawca historii Gdańska Andrzej Januszajtis, już w 997 roku i mieć związek z początkami chrześcijaństwa na ziemiach polskich i działalnością św. Wojciecha. Podbudową tej hipotezy jest odkrycie profesora Andrzeja Zbierskiego, który w 1986 roku odkrył miejsce pochówku z X wieku, gdzie szkielety zostały umieszczone w trumnach sporządzonych z wydłubanych pni drzew.”
Odkrywki, o których tu mowa, można obejrzeć, schodząc w dół za baptysterium. Dzięki badaniom profesora Zbierskiego dotarto do śladów osadnictwa słowiańskiego z X-XII w. oraz ceramiki z IV-V w. n. e. Największe znaczenie dla historyków ma jednak odkrycie fragmentu cmentarza chrześcijańskiego.

Szkielet umieszczony w wydłubanym pniu drzewa

Skoro już mowa o baptysterium (czyli – dla przyp. za Wikipedią – budowli wznoszonej przez chrześcijan, przeznaczonej do wykonywania obrzędu chrztu)... To w kościele św. Katarzyny pochodzi z 1585 roku i zostało stworzone na planie ośmioboku. Zdobią je mozaiki z barwionego drewna. Jedna z nich przedstawia Dzieciątko Jezus wznoszące się nad miastem. Inna – Cnotę w fantazyjnych szatach. Objaśnieniu tych wizerunków służą napisy: „Pax Vobis” (tzn. „pokój wam”) oraz „Virtus invidiae victrix” (tzn. „cnota zwyciężczynią zawiści”). Wewnątrz znajduje się chrzcielnica wyłożona nieco później cyną.

Baptysterium w kościele św. Katarzyny w Gdańsku

Fragment baptysterium w kościele św. Katarzyny w Gdańsku


Kościół św. Katarzyny i pomnik Jana Heweliusza dzieli zaledwie kilka minut piechotą. Tło dla monumentu stanowi Ratusz Staromiejski. Po jego lewej stronie uwagę zwraca niewielki pomost obwieszony kłódkami – „Most Miłości”.

                     


Wróciliśmy na ul. Rajską, wreszcie zjedliśmy gofry (!) i pomaszerowaliśmy dalej. W drodze do Stoczni Gdańskiej minęliśmy jeszcze kościół św. Bartłomieja, kościół św. Jakuba i budynek Biblioteki Gdańskiej PAN. No dobrze, ...o Pomniku Poległych Stoczniowców napiszę w kolejnym poście.


6 komentarzy:

  1. Coraz ciekawsze te Twoje posty =D, mogłabyś oprowadzać wycieczki i pisać przewodniki!

    OdpowiedzUsuń
  2. O fajnie! w Wielkim Młynie nie byłem - dobrze było zobaczyć - Rzym to nie jedyne takie miejsce - relikty murów z czasów rzymskich zobaczyć też można np w wiedeńskim metrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i te uda nam się kiedyś zobaczyć! Dziękujemy za podpowiedź!

      Usuń
  3. A wydawało nam się, że widziałyśmy już większość ciekawych miejsc w Gdańsku, a tu niespodzianka! Koniecznie musimy odwiedzić je następnym razem. Z drugiej strony zaś, połączenie pasażu handlowego z czymś w rodzaju wystawy muzealnej wydaje się być, delikatnie mówiąc, niestosowne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, bardziej chyba chodzi o sposob, w jaki zostalo to zrobione. Nie mamy nic przeciwko popularyzowaniu historii czy wiedzy w ogole. Tutaj jednak cos nie zagralo... sama nie wiem, chetnie przeczytam o Waszych wrazeniach.

    OdpowiedzUsuń