Wędrówkę Szlakiem Zamków Piastowskich parokrotnie zakłócała nam pogoda. Albo inne przygody. Tak
czy inaczej nie dotarliśmy do Zagórza Śląskiego. Zaległości udało się nadrobić
podczas dolnośląskiej objazdówki.
Zamek Grodno |
Samochód zaparkowaliśmy pod górą zamkową. Warownię wzniesiono tu w XII lub XIII wieku, później przebudowano ją w stylu renesansowym.
Obecna rekonstrukcja pochodzi z w. XIX. Dzieli się na dwie części. W górnej
zachowała się wieża, budynki mieszkalne oraz niewielki dziedziniec. W dolnej
zaś na uwagę zasługuje przede wszystkim kilkusetletnia lipa sądowa, pod którą
niegdyś wymierzano sprawiedliwość. Dziś zaczyna się tu zwiedzanie.
Widok z zamku Grodno |
A skoro już o
przestępcach mowa – nie można pominąć lochu głodowego!
Bywa, że zamek Grodno zapada w pamięć właśnie z tego powodu. W trakcie prac renowacyjnych prowadzonych w warowni w XIX wieku odkryto w jej lochach zamurowany szkielet.
I jeszcze jedno - zgadza się, krzyże pokutne (in. pojednania) nie muszą mieć kształtu krzyża |
Sala myśliwska (zamek Grodno) |
W odległości 9 km od zamku położone są
Sztolnie Walimskie związane ze zdecydowanie nowszą historią. To kolejny
obiekt (po podziemiach zamku Książ) w ramach prac z okresu II wojny
światowej pod kryptonimem Riese. Objęły one teren kilkudziesięciu kilometrów
kwadratowych:
-
Książ,
-
Walim-Rzeczka,
-
Jugowice
Górne-Jawornik,
-
Włodarz,
-
Głuszyca-Osówka,
-
Soboń,
-
Sokolec-Gontowa,
-
Wielka
Sowa,
-
Moszna.
W Walimiu (a właściwie
w Rzeczce) powstały trzy równoległe korytarze, wzdłuż których wytyczono ponad
500-metrową trasę zwiedzania. Ich przeznaczenie wciąż jest niejasne. Trasę
pokonuje się z przewodnikiem, a spacer wzbogacono efektami audiowizualnymi.
Sztolnie Walimskie |
Sztolnie Walimskie |
Wiele lat temu na
podstawie wspomnień Abrahama Kajzera, jednego z więźniów zmuszanych do pracy m. in. w sztolniach Gór Sowich, opublikowano książkę „Za drutami
śmierci”. W ostatnim czasie doczekała się ona reedycji. Przy odrobinie wolnego
czasu na pewno po nią sięgniemy.
Sztolnie Walimskie |
Gdy po całodziennej
ulewie wreszcie zaczęło się przejaśniać, byliśmy już w Dzierżoniowie. Legendarne początki tego miasta sięgają XII w. Otaczają je mury obronne wzniesione sto lat później na rozkaz księcia świdnickiego Bolka II. Wzmocniono je basztami. Po wojnie husyckiej system rozrósł się o mury zewnętrzne. Skutkiem ich dobudowania powstało międzymurze - pas zieleni ograniczony z obu stron murem.
Ratusz miejski w Dzierżoniowie |
Mury miejskie w Dzierżoniowie |
Obchodząc fragmenty muru, minęliśmy kilka stacji Dzierżoniowskiego Traktu Smoka, m.in. Dom Kata i Synagogę. Trasa turystyczna obejmuje 19 atrakcji opatrzonych tablicami z podstawowymi informacjami na ich temat. (Nie)stety, zasiedzieliśmy się w Kawiarni na murach. Na pozostałe punkty traktu zabrakło czasu.
Synagoga wybudowana w 1875 roku |
Legenda mówi, że w styczniu 1640 r., w czasie krwawej wojny trzydziestoletniej, kiedy tysięczna armia szwedzka zaatakowała Dzierżoniów, miasto uchronił przed klęską mały dobosz. Wszyscy, którzy byli w stanie unieść broń, musieli iść na wojnę. W grodzie zostały więc tylko kobiety, dzieci i starcy. Ci nie byli w stanie się bronić, a wróg podchodził już pod bramy. Wydawało się, że klęska jest nieunikniona, gdy nieoczekiwanie z ratuszowej wieży rozległy się rytmiczne, marszowe sygnały zwiastujące mobilizację i przegrupowanie wojsk. Wygrywał je na bębenku mały chłopiec, pełniący w tym czasie funkcję miejskiego dobosza. Szwedzi dali się nabrać na ten fortel. Strzelili kilka razy z armat i wycofali się w obawie przed nadciągającą odsieczą.
źródło: polskaniezwykla.pl
Dzierżoniowski dobosz doczekał się nawet piosenki:
W sezonie zamek Grodno i Sztolnie Walimskie można zwiedzać od poniedziałku do piątku w godzinach 9-18, zaś w
weekendy w godzinach 9-19. Bilet łączony w oba te miejsca to koszt 22 PLN.
Praktycznie kompletnie mi nieznane miejsca. Bardzo ciekawe - zwłaszcza ten trakt smoka. Zapamiętam, dobrze by było tam pojechać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się uda - naprawdę warto!
UsuńProblem w tym że tam jest zbyt wiele do zobaczenia, jechać na same zamki... strata, na same sztolnie... strata, na same skały... strata - a na wszystko urlopu nie starczy...
UsuńJednocześnie jest od nas za daleko, by urządzać tam sobie jednodniowe wypady.
Nie, nie! Nie mogę się zgodzić! Czego nie wybrać, tylko się zyskuje. A niedosyt pozostaje zawsze. Nie ma chyba miejsca, w które nie chcielibyśmy wrócić, by zobaczyć coś jeszcze/zobaczyć coś w innych okolicznościach/itd. To trudne, ale zwyczajnie nie do przeskoczenia.
UsuńOwszem, ale mi się trudno przestawić na turystykę samochodową, jestem łazikiem, czyli jak idę to na szlaku "zaliczam" praktycznie wszystko, a samochodem to trzeba się zadeklarować.
UsuńMarzy mi się camper, podjechać, połazić zobaczyć ile się da, a potem odesłać i na następną lokację, ale to raczej opcja na emeryturę.
Pozdrowienia.
Rozumiem, tez wolimy szlaki piesze. W niektorych przypadkach juz przesiadke na rower uwazamy za barbarzynstwo. Zupelnie inaczej plynie wtedy czas, inaczej odbiera sie poszczegolne miejsca. Czasami jednak warto pokombinowac ze stylem. Bywa, ze mamy z tego same korzysci! Byc samochodem, a nie byc wcale.
UsuńNie byłyśmy w tamtych okolicach. Mamy jednak koleżankę w Dzierżoniowa, więc kiedyś odwiedzimy z ciekawości.
OdpowiedzUsuńKoniecznie skorzystajcie z takiej mozliwosci - warto poznac tez okolice Dzierzoniowa.
Usuń