Było o wieczorze panieńskim Karoliny, było o naszej "wspólnej" podróży poślubnej... jakże więc mogłabym nie wspomnieć o zabawie w robienie im zdjęć!
Nie
opowiem, jak było mi miło, gdy mnie o to poprosili. Nie potrafię! Do tej pory
udawało mi się robić im zdjęcia ot tak, mimochodem. Na wycieczkach, na co
dzień. Wychodziło naturalnie. Przyznam, byłam zadowolona z efektów. Co nie zdarza mi się często! Ale gdy padło hasło "sesji
ślubnej" ...w Bieszczadach! Trochę się spięłam.
Jestem
kompletnym laikiem. Lubię robić zdjęcia, ale nie starcza mi samozaparcia, by
zbudować sobie solidne zaplecze teoretyczne. Chciałabym się poprawić. Naprawdę!
I tak - zamiast radości z prośby przyjaciół, czułam strach o efekty tego
eksperymentu.
Powiedzmy,
że ten mnie nie sparaliżował. W końcu dałam radę przeczytać kilka artykułów.
Głównie o fotografii w górach, mniej o ślubnej. Najważniejsze, co wyniosłam z
lektury, to przykazanie zachowania dużej głębi ostrości. Fotografowanie w
górach polega na łączeniu w płaszczyźnie zdjęcia elementów bardzo od siebie
oddalonych. By mimo to obrazki były wyraźne i ostre, trzeba zastosować wysoką
wartość przysłony (zależnie od warunków przyjmijmy, że nie mniej niż 11, może nawet 16). No
i zasada, którą zna chyba każdy – właściwa pora dnia. Najkorzystniejsze jest światło
docierające do ziemi krótko po wschodzie lub krótko przed zachodem słońca. Wybraliśmy
godziny popołudniowe.
Wyposażeni
w aparat (Canon 500D), tylko jeden obiektyw (Tamron 17-50mm f/2.8) i statyw
Kamila ruszyliśmy z Brzegów Górnych na Połoninę Caryńską. Nie braliśmy nic
więcej. Niewiele więcej mamy. Dotarliśmy dość wcześnie - jak na robienie zdjęć
- więc przycupnęliśmy za jedną ze skałek i łapaliśmy ciepłe promienie
południowego słońca. Mmm… było błogo. Gdy wreszcie mieliśmy zacząć, byliśmy już
tak rozluźnieni, że nie mogło się nie udać. Jasne, po czasie widzę, że sporo
rzeczy mogłam zrobić lepiej. Zresztą, sami zobaczcie!
P.S. Karolino, Kamilu – dziękujemy! Wspaniale się z Wami bawiliśmy!
P.S. Karolino, Kamilu – dziękujemy! Wspaniale się z Wami bawiliśmy!
Super pomysł, myślę że z RAWów (jesli robiłaś w RAWach?) mozna by ciut jeszcze w "postprodukcji" wyciągnąć, ale tu mistrzem jest Grzesiek Maziarski ze "skrawków puszczy". Na pewno kadry dobra, technicznie też udane. Moja Marzenka przyczepiła by się do obecności plecaka na jednym zdjęciu, ale mi on nie wadzi.
OdpowiedzUsuńNie, niestety - to zwykłe JPGi. I racja, niedosyt pozostaje. Może jeszcze się podszkolę... Co do plecaka - zdjęcie zrobiłam już w drodze powrotnej, z marszu - bez pozowania. Pewnie dlatego to jedno z moich ulubionych :)
UsuńBardziej niż plecak podoba mi się w kadrze but:)
UsuńKamil
Symbolizm pełną gębą!
Usuń