Jaskinia Raptawicka w Dolinie Kościeliskiej |
Dziś
będzie... płaczliwie. Naprawdę. Ryczałam w Tatrach! Ale od
początku. Ostatniego dnia naszego tatrzańskiego urlopu postanowiliśmy wejść na Bystrą. Pogoda od kilku dni nie była
najlepsza, ale co nam szkodzi zmoknąć.
Wybraliśmy
podejście od Doliny Chochołowskiej, najpierw zielonym, później
żółtym szlakiem. Aż do Iwaniackiej Przełęczy nie spotkaliśmy
żywej duszy. Jeszcze nie padało, ale szło się średnio. Ścieżką wzdłuż wyschniętego strumienia, dookoła zniszczony las. No cóż.
Pod
przełęczą wreszcie ludzie! Widać, wybrali podejście od
Kościeliskiej. W kupie raźniej. Kroczymy w górę zielonym szlakiem,
na Ornak. I masz, deszcz. Trudno, nie jesteśmy z cukru. 1867 m
n.p.m. Chwila...
Zaczęło
się. Ulewa. Ponoć grzmi. Burza? W naszym związku. Schodzi, i już. Może chwilę poczekamy? Nie byłam pewna, czy coś słyszę. On był - to grzmoty. Widzę, że nie ma
sensu, nie dyskutuję. Schodzimy w deszczu. Po cichu, raz dwa.
U
zbiegu szlaków mogłam już zdjąć płaszcz. Przejaśniało się. Na
niebie... We mnie odwrotnie – gotowałam się w środku. Bezsilność.
Złość. Wielki zawód. Nie wytrzymałam. Pociągałam nosem całą drogę do schroniska.
Byłam
tak zła, że nie zatrzymaliśmy się nawet na zupę. Znowu
lunęło. Popłynęliśmy z nurtem - zielonym szlakiem do Kir. Radek się
nie poddaje. Proponuje, byśmy zajrzeli do którejś z jaskiń. Mylna
odpada, nie mamy latarek. To Raptawicka? Drogę w górę znaczą
łańcuchy. Krótkie podejście. W jaskini
przestaje wreszcie padać nam na głowy. Możemy się zatrzymać.
Pomyśleć. Ochłonąć.
[...]
Nieudanych
wycieczek się nie podsumowuje. Zamiast tego będzie obietnica.
Jeszcze spróbujemy!
Głowa do góry! Nie zawsze się udaje. Ale zawsze można wrócić i pokonywać kolejne trudności i zdobywać kolejne szczyty.
OdpowiedzUsuńPo burzy zawsze świeci słońce !!!
Wrocimy, obiecuje!
UsuńA jaskinia piękna =D bardzo klimatyczna :)
OdpowiedzUsuńMiala jeszcze jedna zalete - utknelismy tam na dobry kwadrans, wiec nikt mnie nie popedzal, gdy chwycilam za aparat.
UsuńW Tatrach lepiej się wycofać, znam gorycz odwrotu, ale póki życia i zdrowia to zawsze można wrócić. Ci którzy spadli już raczej tu nie wrócą.
OdpowiedzUsuńJaskinia fajna, zawsze lubię tam włazić.
Wlasnie to - do niej sie WLAZI!
UsuńCo do odwrotu, wciaz jednak mam watpliwosci.
Zawsze lepiej się wycofać i móc wrócić niż ryzykować że zostanie się na zawsze.
UsuńMi ulewa pokrzyżowała wejście na Rakoń dwa lata temu. Więc wiem o czym piszesz, znam ten ból :) Ale na szczęście ostatnio dwie wycieczki w Tatrach udało nam się zrobić w piękną pogodę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, widzialam zdjecia! Piekne widoki... Haha, po takich przygodach po prostu na nie zasluzyliscie!
Usuń